Maseczki wciąż pozostają kością niezgody w wielu społeczeństwach. Również w Polsce są osoby, które uważają, że ich noszenie jest niestosowne z różnych powodów. Niemniej jednak za jej brak grozi kara. Od teraz jeszcze wyższa, ponieważ nowelizacji „ustawy covidowej” właśnie przeszła przez Sejm.
Nie da się ukryć, że większość Polaków nosi maseczki zasłaniające usta i nos. Wciąż jednak są osoby, które uważają to za niepotrzebne i ostentacyjnie się z tym obnoszą. Do tej pory takie zachowanie groziło karą w wysokości 500 zł. Teraz będzie to 1000 zł. Wydaje się jednak, że te 500 zł powinno zostać pozostawione jako straszak dla tych, którzy noszą maseczkę na niby – chodząc z odkrytym nosem lub trzymając ją na brodzie.
Nowelizacja „ustawy covidowej” weszła w życie 29 listopada, więc już teraz można słono zapłacić za nieprzestrzeganie nowo przyjętych zasad. Są one surowsze niż w poprzedniej wersji dokumentu i mają zmusić obywateli – zwłaszcza tych niesubordynowanych – do przestrzegania reżimu sanitarnego. Wszystko po to, aby jak najszybciej poradzić sobie z wciąż dużą liczbą dziennych zakażeń koronawirusem.
Jak podaje Rzeczpospolita, nowelizacja „ustawy covidowej” wprowadziła szereg istotnych zmian prawnych, również tych w kodeksie wykroczeń. I tak, od teraz maseczki muszą nosić także dzieci. Jeśli tego nie zrobią, do odpowiedzialności zostaną pociągnięci rodzice. Dorośli także musza obowiązkowo zasłaniać usta i nos. W przeciwnym przypadku policja lub straż miejska może nałożyć mandat.
A te już uderzą po kieszeni. Od 29 listopada już nie 500 a 1000 zł mandatu grozi za nieprzestrzeganie obowiązkowego noszenia maseczek ochronnych. To jednak nie koniec – jeśli funkcjonariusze uznają, że taki mandat to za mało, mogą skierować sprawę do sanepidu, a ten ma moc nałożenia grzywny nawet w wysokości 30 tysięcy złotych.
Wszystkie pieniądze z mandatów za brak maseczek trafią na konto Narodowego Funduszu Zdrowia.
Źródło: Rzeczpospolita