W ostatnich latach trwała moda na betonowanie i brukowanie skwerów oraz placów. To wszystko może teraz odbić się na samorządach – resort gospodarki morskiej planuje wprowadzenie rozszerzonej wersji podatku od deszczu.
Mieszkańcy już dawno mówili o tym, że betonowanie miast jest bezsensowne – brzydko wygląda i jest kompletnie nieekologiczne. I teraz wychodzi na to, że mieli rację. Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej stworzyło projekt podatku od deszczu.
Zapłacą go wszyscy właściciele działek powyżej 600 mkw. jeśli ponad połowa powierzchni będzie pokryta betonem czy brukiem. Co istotne, dotyczy to też domów, ale i podjazdów – w związku z tym można spodziewać się nawet 20-krotnego wzrostu liczby objętych podatkiem nieruchomości. Koszt podatku średnio wyniesie 1350 zł rocznie.
Gminy również nie będą zadowolone z podatku od deszczu. Wszystkie zabetonowane skwery, rynki, parki będą dodatkowym obciążeniem dla budżetu. Według resortu gospodarki morskiej ma to wymusić na samorządach zmianę myślenia – mniej betonu, więcej zieleni. W związku z tym wiele z nich może stwierdzić, że lepszy będzie jednorazowy koszt zmiany przestrzeni niż coroczne ogromne podatki.
Jak zauważają specjaliści podatek od deszczu może mieć również wymierny wpływ na przyszłe projektowanie przestrzeni publicznej, jak i tej tworzonej przez deweloperów. Od teraz będą mieli z tyłu głowy, że nie warto wszystkiego betonować, tylko stawiać na trawniki, łąki kwietne oraz drzewa.
Zmiany w przestrzeni są potrzebne. „Betonoza” to polska choroba, która trwa od wielu już lat. Płacimy za nią ogromną cenę – susza, ale i częste zalania miast podczas silniejszych opadów deszczu. Woda nie ma po prostu gdzie wsiąkać. Oczywiście dobrze, że powstają nowe zbiorniki retencyjne, jednak nie da się ukryć, że drastycznie zmniejszyła się liczba naturalnych opcji gromadzenia i wsiąkania wody. Podatek od deszczu może to zmienić.
Źródło: money.pl, Dziennik Gazeta Prawna