Biomed Lublin poinformował, że zakończył pierwszy etap produkcji polskiego leku na koronawirusa. Wstępne badania potwierdzają jego skuteczność. Teraz jednak czas na testy kliniczne. To oznacza, że nawet mimo jeśli specyfik działa, do aptek prędko nie trafi.
Biomed podał do informacji, że udało mu się wyprodukować ponad 3 tys. ampułek leku „neutralizującego koronawirusa”. Jeśli wszystko pójdzie właściwym torem już za kilka miesięcy Polska będzie będzie pierwszym krajem na świecie z lekiem na COVID-19. Preparat udało się uzyskać z osocza ozdrowieńców.
Teraz czas na badania kliniczne, które będą prowadzone w lubelskim Szpitalu Klinicznym nr 1. Początkowo zostanie on podany 400 pacjentom. Jak podano w komunikacie „po potwierdzeniu skuteczności terapii i określeniu dawki terapeutycznej, lek będzie mógł wejść w fazę rejestracji, która zgodnie ze standardowymi przepisami jest niezbędna do komercjalizacji leku”.
Ten proces może trwać nawet kilkanaście miesięcy. Czasu na to jednak nie ma. Biomed stwierdził, że „pandemia przybiera na sile, dlatego ważne jest, aby władze rozważyły kroki, które umożliwiłyby warunkowe zastosowanie leku przed zakończeniem czynności administracyjnych nie tylko u pacjentów, w ramach niekomercyjnych badań klinicznych, ale również u pozostałych potrzebujących”.
W podobnym tonie wypowiedział się dr Grzegorz Czelej, senator RP: „naukowcy z całego świata donoszą o skuteczności osoczoterapii w leczeniu COVID-19. Bezpieczeństwo leków z osocza jest udowodnione kilkudziesięcioletnią praktyką, co potwierdzają eksperci. Apeluję więc do stosownych organów o wydanie decyzji o dopuszczeniu tego leku na koronawirusa w „trybie epidemicznym”. Podobne praktyki miały już miejsce w przypadku innych leków dopuszczonych warunkowo do leczenia COVID-19 w celu ratowania zdrowia i życia chorych”.
Oczywiście sukcesem jest samo powstanie leku, jednak Biomed Lublin może już liczyć konkretne zyski. Akcje spółki z każdą godziną od podania przełomowej informacji szybują w górę.
Źródło: businessinsider.pl