Unijna tarcza antykryzysowa podzielona. Polska otrzyma ogromne wsparcie

0 230
54 / 100

Aż 125 mld euro trafi do Polski prosto z unijnej kasy. Kwota ta będzie rozłożona na siedem lat. Unia Europejska, po bardzo długich obradach, w końcu uzyskała porozumienie w sprawie pakietu pomocowego, który ma pomóc w wyjściu z kryzysu spowodowanego przez COVID-19.

Trzeba to jasno zaznaczyć – Polska stała się największym beneficjentem całego pakietu. Jak stwierdził premier Mateusz Morawiecki: „Mamy około 125 mld euro w bezpośrednich dotacjach. Tego wcześniej nigdy nie było. Kwota dochodzi do blisko 160 mld euro razem z uprzywilejowanymi pożyczkami. To bardzo dobry zastrzyk na cele rozwojowe, na rolnictwo, na transformację energetyczną”.

Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej, pogodził wszystkie strony, ale też mocno negocjował z Polską (oraz m.in. z Węgrami), która ostatecznie musiała pójść na pewne ustępstwa. Ta ogromna kwota pomocowa byłaby jeszcze większa, jednak po raz pierwszy w negocjacjach brano pod uwagę praworządność. Unijne fundusze powiązano z niezależnym sądownictwem. Morawiecki uważa jednak, że „nie ma bezpośredniego połączenia między tzw. praworządnością a środkami budżetowymi”. Czyli – tradycyjnie – prawda leży gdzieś pośrodku.

Inną ważną kwestią, która miała wpływ na negocjacje była tzw. warunkowość klimatyczna. Z początku Michel obstawał przy rozwiązaniu, które mówiło o dostępie do całości pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji dla regionów węglowych w momencie, kiedy dany kraj zadeklaruje neutralność klimatyczną do 2050 roku. 

Całość obrad trwała tak długo nie tylko ze względu na kwestie ekologiczne oraz praworządności w Polsce. Przez kilka dni porozumienie było blokowane przez Holandię, Austrię, Szwecję, Danię i Finlandię, czyli tzw. koalicję oszczędnych. Wspomniane kraje nie chciały się zgodzić na pierwotnie planowane 500 mld euro dotacji z unijnej traczy antykryzysowej. Ostatecznie wynegocjowano 390 mld euro, jednak zostały one podzielone tak, że najbardziej potrzebujące kraje nie powinny narzekać.

Źródło: rp.pl

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.