Na koniec przyszłego roku produkt krajowy brutto Polski ma być na poziomie z końca 2019 roku. Takie są prognozy ekonomistów. Oznacza to, że wychodzenie z pandemicznego kryzysu potrwa wiele lat. Przed nami chudy okres.
Co kwartał Narodowy Bank Polski przeprowadza ankiety wśród makroekonomicznych analityków. Ostatnio opublikowane wyniki pokazują przewidywania, że ankietowani stwierdzili spadek PKB w 2020 roku na poziomie od 5 do 1,8%. Na wzrost możemy liczyć w przyszłym roku. Według prognoz wyniesie on od 2,1 do 5,2%, czyli po prostu – jako kraj – wyjdziemy na zero. W 2021 roku prognozuje się wzrost na poziomie od 1,9 do 4,2%.
Tak zwana ścieżka centralna na najbliższe lata wygląda następująco – spadek PKB w 2020 o 3,6%, następnie wzrost o 3,7% w przyszłym roku oraz o 3,1 w roku 2022.
Jest to wariant optymistyczny. Część z uczestników ankiety uważa bowiem, że spadek PKB może trwać przez kolejne dwa lata. Jednak prawdopodobieństwo takie zdarzenia oszacowano na ok. 10%. Niemniej jednak musimy liczyć się z tym, że w portfelu raczej nam nie przybędzie w najbliższych latach. Może mieć on podobną grubość, jednak przy stale rosnących cenach siła nabywcza pieniądza będzie spadać.
Oczywiście mowa o inflacji. Według ankietowanych wzrost głównej miary inflacji, czyli CPI, w Polsce w tym roku wyniesie od 2,8 do 3,8%, w przyszłym i kolejnym roku będzie na poziomie 1,6-3,3%. Są to szacunki, którym daje się przynajmniej 50% prawdopodobieństwa. Oznacza to, że średniorocznie inflacja będzie przynajmniej o 1% wyższa niż przy poprzednich szacunkach z marca, kiedy jeszcze nie było wiadomo na ile COVID-19 wpłynie na polską gospodarkę.
Źródło: rp.pl