Nawet do 5 tys. zł, czyli dziesięciokrotnie, może wzrosnąć maksymalny mandat za wykroczenia drogowe. To projekt polskiego rządu, który chce zintensyfikować walkę z piratami drogowymi. Wszystko jest na razie w fazie projektów, ale byłby to krok w stronę standardów Zachodniej Europy, gdzie jeździ się bezpieczniej i bardziej kulturalnie.
Przepisy ruchu drogowego to w Polsce często sfera abstrakcji – niby istnieją, ale mało kto się do nich stosuje. Nawet sama policja daje bardzo duży próg błędu. Aby daleko nie szukać – niedawno trójmiejska drogówka intensywnie patrolowała obwodnicę. Żeby otrzymać mandat, należało przekroczyć dopuszczalną prędkość aż o 30 km/h! W krajach, gdzie kultura jazdy jest na najwyższym poziomie, jest to nie do pomyślenia.
Wysokie kary nie tylko za przekroczenie prędkości
Nic więc dziwnego, że premier Mateusz Morawiecki już od samego początku urzędowania zapowiadał rozprawienie się z piratami na drogach. Ostatnio zapowiadane nowelizacje miały wejść w życie 1 lipca. Jak na razie to się nie stało. Jednak nie da się ukryć, że byłby to krok w stronę ucywilizowania sytuacji na polskich drogach. Zmiany miały zawierać odbieranie prawa jazdy za przekroczenie prędkości powyżej 50 km/h w terenie niezabudowanym, zrównanie maksymalnej dopuszczalnej prędkości jazdy w mieście przez całą dobę oraz udzielenie pierwszemu bezwzględnego pierwszeństwa.
Jak podaje Dziennika Gazeta Prawna, to nie koniec zmian w przepisach ruchu drogowego. Bowiem w kwietniu bieżącego roku do resortów sprawiedliwości, spraw wewnętrznych i administracji oraz infrastruktury trafiły kolejne wytyczne autorstwa premiera. Przede wszystkim chodzi o surowe kary za wykroczenia w obrębie przejść dla pieszych (minimum 1-1,5 tys. zł) oraz w terenie zabudowanym. Ponadto wzrosnąć mają kary dla recydywistów, a także o kolejny rok miałaby zostać wydłużona ważność zebranych punktów karnych (przy zwiększeniu ich limitu oraz zlikwidowaniu redukujących ich kursów).
– Biorąc pod uwagę, że przestrzeganie ograniczeń prędkości jest kluczowe dla ochrony życia i zdrowia obywateli na drodze, niezbędne jest podniesienie kwot mandatów karnych oraz wprowadzenie zmian w przepisach, których celem jest ograniczenie zachowań szczególnie niebezpiecznych na drogach i eliminacja tzw. piratów drogowych – czytamy w piśmie Mateusza Morawieckiego, które cytuje Dziennik Gazeta Prawna.
Zmiany? Nie tak szybko
Problem tego rozwiązania dostrzegło Ministerstwo Sprawiedliwości, które zauważyło, że w przypadku wprowadzenia zmian, kary byłyby wyższe niż w przypadku drobnych przestępstw. Jednak czy to aż taki problem w momencie, kiedy na polskich drogach panuje całkowita samowolka? Sprawa jest rozwojowa i zapewne jeszcze w tym roku możemy się spodziewać kolejnych informacji.
Zmiany w taryfikatorze kar za wykroczenia drogowe są konieczne. Ostatnie zostały wprowadzone 20 lat temu i od tego czasu nic się nie zmieniło. A przecież nie da się ukryć, że społeczeństwo stało się bogatsze i siła nabywcza pieniądza jest zupełnie inna. 500 zł z 2000 roku to nie ten sam ciężar dla portfela co obecnie.
Wprowadzić zmiany w przepisach ruchu drogowego jest stosunkowo łatwo. Gorzej jednak z ich egzekwowaniem. Może się bowiem okazać, że notoryczne będzie odmawianie przyjęcia mandatu, co spowoduje lawinowo płynące do sądów wnioski, które mogłyby sparaliżować cały system biurokratyczny. Trzeba zatem pomyśleć o rozwiązaniu globalnym, a nie doraźnym. Pomysł na podwyżkę kar to ciekawa inicjatywa, jednak jest w nim wciąż jest zbyt wiele dziur, aby myśleć o jego szybkim zrealizowaniu przez rząd.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna