Unia Europejska sprawdzi ile spala twoje auto. Kolejny etap walki z emisją spalin

0 203
62 / 100

Najpierw wprowadzono standard WLTP. Teraz Unia Europejska podejmuje kolejny krok, który ma pomóc w ograniczeniu emisji spalin oraz zużycia paliwa – będzie monitorować samochody w trakcie jazdy. Zebrane dane mają posłużyć do opracowania kolejnych, nowych norm. Czy to już koniec silników spalinowych na Starym Kontynencie?

Nie da się ukryć, że normy emisji spalin są najbardziej restrykcyjne na świecie. Efekt? Wielu producentów samochodów zmuszonych było wycofać sporo jednostek napędowych ze swojej oferty. Co więcej, WLTP zmusiło do produkowania downsizingowych silników, które – owszem – w testach laboratoryjnych wszystkie wytyczne spełniają, jednak później, w trakcie normalnej jazdy, nie mają racji bytu. Mało tego, zdarza się, że te silniki kompletnie sobie nie radzą i już po niewielkich przebiegach nadają się wyłącznie na szrot. Dodatkowo unijne wymogi przełożyły się na wzrost cen aut.

Czy czeka nas zatem w najbliższym czasie era hybryd oraz elektryków? Prędzej czy później na pewno będą to najpopularniejsze, a może i jedyne auta do wyboru. Hybryda wprawdzie jest coraz chętniej wybierana, jednak elektryki – głównie ze względu na cenę i śmieszny wręcz zasięg – są egzotyczną ciekawostką. Zwłaszcza w Polsce.

Wracając jednak do emisji spalin. Od 1 września 2020 wchodzi w życie norma 6d. Ale to nie koniec. Ktoś w Brukseli chyba zauważył, że standard WLTP to jedno, a życie to drugie. Dlatego też wszystkie nowe samochody od 1 czerwca 2021 roku będą wyposażone w moduł monitorujący rzeczywiste spalanie oraz emisję spalin. Do tego Unia będzie znać VIN oraz przebieg auta.

Co dalej? Dane będą zbierane w okresie 2021-26. Mają posłużyć do wdrożenia nowych, jeszcze bardziej restrykcyjnych norm emisji spalin. Niektórzy producenci już wprawdzie przewidują przyszłość i zaczynają oferować auta, których silniki będą spełniać nawet normę Euro 8. Problem będzie jednak polegał na tym, że kierowcy, którzy szukają bardziej dynamicznych aut, będą musieli obejść się smakiem. Kolejne wytyczne będą wymagać konkretnego oprogramowania w komputerze. A to oznacza, że silnik oraz skrzynia nie będą pozwalać na wkręcanie się na obroty, tylko jak najszybszą zmianę biegów i możliwie spokojną jazdę.

Mało tego – mówi się nawet o wprowadzeniu automatycznej blokady prędkości jeśli emisja będzie zbyt wysoka. Przed nami nowy świat. Musimy za wszelką cenę dbać o środowisko. Jednak czy wydając 100 lub więcej tysięcy na nowe auto chcemy czuć się jak w Maluchu?

Źródło: rp.pl

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.